Low-code/no-code. Czy tak wygląda przyszłość oprogramowania dla biznesu?

Kiedy słyszę o kolejnym trendzie w IT staram się podchodzić do sprawy sceptycznie. Najpierw czytam, weryfikuję informacje, a dopiero później feruję ewentualne wyroki. Przede wszystkim jednak – głównie czekam.

Dużo zrozumiałem na przykładzie sztucznej inteligencji — trendu, który chóralnie i wielokrotnie ogłaszano w przeciągu ostatnich lat. AI w końcu trafiło do systemów, z których korzystamy w przedsiębiorstwach w Polsce, ale nie obyło się bez przydługiego suspensu.

Zastanawiałem się, czy podobnie będzie z platformami low-code/no-code.

Od dłuższego czasu przyglądam się więc, jak rozwijają się tego typu narzędzia.

W dzisiejszym artykule opowiadam, czego nauczyłem się o budowaniu systemów IT z gotowych komponentów.

Zapraszam, jeżeli zastanawiasz się, w jaki sposób możesz przejąć kontrolę nad rozwojem technologii, z której korzystacie w firmie.

Co to znaczy low-code/no-code?

Co to jest low-code/no-code?

Czy ktoś się nie mógł zdecydować na jeden termin? Dlaczego tak często występują obok siebie?

Oba rozwiązania są po prostu bardzo podobne. Umożliwiają tworzenie własnych rozwiązań bez rozległej wiedzy o programowaniu.

Rozwiązania no-code dedykowane są użytkownikom biznesowym, którzy, by rozbudować system, wykorzystują interfejsy wizualne.

Technologia low-code jest natomiast adresowana do programistów, którzy, aby rozwinąć oprogramowanie, ingerują także w strukturę kodu.

Nieprecyzyjne nazewnictwo wynika z faktu, że często obie technologie łączy się w jednym produkcie.

O tym, jak sklasyfikujemy dany system, decyduje wówczas jego użytkownik.

Jeżeli posługuje się wyłącznie gotowymi komponentami, mówimy o rozwiązaniu no-code. Jeżeli posiada umiejętności programistyczne i oprócz konfiguracji w studio, częściowo ingeruje w kod: o low-code.

Skąd moda na low-code/no-code?

Do 2025 roku, 70% nowych aplikacji będzie zbudowanych za pomocą platformy low-code/no-code. W porównaniu z mniej niż 25% odnotowanymi w 2020 roku.

Gartner

Skąd ta nagła popularność i takie odważne prognozy?

Nie bez znaczenia są wydarzenia ostatnich lat. Pandemia koronawirusa zmieniła także to, w jaki sposób działają przedsiębiorstwa. Chociaż w wielu miejscach już nie taki niezbędny, tryb Home Office bardzo się spopularyzował. Teraz biuro firmy może być wszędzie. Biznesy musiały się zaadaptować.

Nikogo nie dziwią już oferty pracy zdalnej. Taka opcja przez wielu jest wręcz preferowana. Szczególnie w IT.

Rozproszenie pracowników sprzyja przy okazji transformacji cyfrowej prowadzonego biznesu.

W końcu jakoś trzeba się ze sobą komunikować. Jakoś zbierać dane i je porządkować, aby były dostępne dla zespołu, bez względu na miejsce czy urządzenie, z którego ktoś się loguje.

Tylko dlaczego akurat low-code/no-code?

Gdybym miał zaryzykować hipotezę, postawiłbym na argument czasu.

Low-code/no-code to rozwój w perspektywie godzin lub dni, nie tygodni czy miesięcy. 

Nie mogło to umknąć uwadze rozważnych przedsiębiorców, którzy poszukiwali oszczędności na trudnym postpandemicznym rynku.

Możliwości rozwoju low-code/no-code

Zawsze zachęcam do personalizacji oprogramowania, dostosowania narzędzia do indywidualnych preferencji.

Kto czyta tego bloga, albo ze mną rozmawiał – na pewno wie.

Do tej pory dobrze można to było zrobić tylko w kodzie.

Niewiele „zamkniętych” systemów oferowało wystarczającą elastyczność konfiguracji, żeby sprostać wyzwaniu. Czym zatem wyróżnia się technologia low-code/no-code?

Przede wszystkim zmiany w systemach low-code/no-code są możliwe! Nie trzeba się dostosowywać do narzuconego z góry zestawu funkcji.

Interesujące jest również to, że nie potrzeba do tego całego zespołu programistów. Bardzo wiele da się zrobić z poziomu wizualnego interface’u. Nawet samodzielnie.

Osobiście, po latach pracy nad demówkami dla moich klientów, czuję się dość swobodnie w takim środowisku. Obsługi kreatora no-code, nawet bez doświadczenia, można się jednak szybko nauczyć. Wystarczy krótkie szkolenie dla użytkowników z omówieniem mechanizmu drag&drop i zasad projektowania automatyzacji (workflows).

Kiedy wymagania stają się bardziej skomplikowane, pozostaje opcja low-code i ingerencja w kod źródłowy. Wtedy, jak mówił klasyk: Sky is the limit.

Dla kogo jest low-code a dla kogo no-code?

 Low-code jest dla programistów a no-code dla ludzi biznesu.

Sporo zależy też od tego: czy potrzebujesz bardzo rozbudowanej kastomizacji czy wystarczą Ci dostosowania wykonane z gotowych komponentów.

  • Klasyczny no-code to słuszny wybór tylko wtedy, gdy tworzysz system o średniej złożoności lub bardzo prosty.
  • Jeżeli budujesz bardziej zaawansowaną aplikację, zostaw sobie możliwość ingerencji w kod (low-code).

Będzie trzeba zatrudnić do tego programistów, ale gdy Twoja organizacja się rozwinie, a potrzeby wyewoluują – zaoszczędzisz sobie trudu z wdrażaniem wszystkiego samodzielnie.

Wady i zalety low-code/no-code

Obiecałem, że nawiążę zarówno do wad jak i zalet low-code/no-code. Może odnosisz wrażenie, że dostrzegam tylko te drugie. Nic bardziej mylnego. Już dawno się przekonałem, że nie ma jednego słusznego (najlepszego dla wszystkich) rozwiązania technologicznego.

Jeśli potrzebujesz systemu IT dla Twojej firmy, z pewnością znajdziesz coś dla siebie.

Obojętnie: jaki masz budżet, jak bardzo Ci się spieszy czy jak rozbudowane są Twoje potrzeby. Na rynku po prostu jest z czego wybierać.

Jeśli chodzi o low-code/no-code to taka platforma może być dla Ciebie. Ale wcale nie musi…

Jeżeli przywiązujesz sporo uwagi do kwestii samodzielnego zarządzania danymi, pewnie Cię wręcz odstraszy.

Tego typu systemy hostowane są raczej w chmurze producenta. Nie spotkałem się z rozwiązaniami low-code/no-code On-Premise, ale może za mało jeszcze widziałem.

Na dzień dzisiejszy zakwalifikowałbym to jednak jako podstawowy minus/ograniczenie systemów tego typu #CloudOnly.

O zaletach chyba wszystko już powiedziałem.

Podsumowując:

  • Systemy low-code/no-code wdraża się szybko, zachowując dość dużą swobodę ich dalszej rozbudowy.
  • Nie powinny odstraszać użytkowników biznesowych, bo większość rzeczy da się tam pozmieniać przy użyciu mechanizmu „przeciągnij i upuść”.
  • Spodobają się też programistom, którym znacznie ułatwią realizację najprostszych zadań.

Tytułem końca

Trend na low-code/no-code raczej z nami zostanie. Jak prognozuje Gartner — tego typu systemów będzie teraz tylko więcej.

Na chwilę obecną ścieżki wytycza jeden producent – lider rozpoznawany przez największe instytuty badawcze: Creatio.

Tak jak mam w zwyczaju, będę się przyglądał ich poczynaniom.

Podobnie jak całej reszcie stawki. O ile starczy dnia.

Umów konsultację z ekspertem wdrożeniowym eVolpe

Wybierz dogodny dla siebie termin.

Scroll to Top