Czy low-code i no-code to tylko wariacje na ten sam temat?

Sławomir Wnuk

Chociaż low-code i no-code występują obok siebie (czasami nawet w ramach jednej platformy), są to dwa odrębne podejścia, zaprojektowane dla innego typu użytkowników.

Ze względu na to, że często występują w korelacji, łatwo odnieść błędne wrażenie, że niczym się nie różnią. Chociaż rozdźwięk między low-code i no-code można zauważyć już na poziomie nazewnictwa, nie każdy potrafi je poprawnie zdefiniować. Mam nadzieję, że niniejszy artykuł wszystko wyjaśni i uporządkuje.

Czym się różnią technologie low-code i no-code?

No-code jest dla Ciebie, jeśli wolisz działać samodzielnie, albo zamiast programistów zatrudniasz samych konsultantów wdrożeniowych. Rozwiązania tego typu nie wymagają znajomości kodu. Pracujesz wtedy na gotowych komponentach, które składa się w całość niczym zamek z klocków.

Oprogramowanie rozwijasz szybko, łatwo i przyjemnie. Po kompleksowym szkoleniu możesz nawet spróbować własnymi siłami. Wystarczy nauczyć się pracy z kreatorem procesów i automatyzacji. Kolejne funkcje da się skomponować przy pomocy wygodnego mechanizmu „przeciągnij i upuść”. Chociaż warto pamiętać, że przy dużych projektach istnieje dużo zależności i powiązań, co powoduje, że samo projektowanie w no-code trochę się komplikuje.

Platformy low-code – natomiast — ewoluowały z koncepcji Rapid Application Development. Służą temu, by obniżyć ilość pisanego kodu (to tłumaczy nazwę). Oznacza to jednak, że osoba odpowiedzialna za wdrożenie tego typu systemów musi być programistą. W szczególności przydadzą się umiejętności z zakresu JavaScript lub innego języka skryptowego. To, czego nie osiągnie się przy pomocy kreatora, trzeba bowiem pozmieniać w kodzie.

Możliwości rozwoju oprogramowania low-code pozostają przy tym nieograniczone. Z udziałem doświadczonych deweloperów da się zrobić wszystko.

low-code i no-code

Dlaczego low-code i no-code często występują równolegle?

Systemy no-code można dostosowywać za pomocą wbudowanych funkcji samej aplikacji. W Creatio służy do tego kreator BPM o nazwie Studio. Z jego pomocą stworzysz nowe funkcje, po prostu przeciągając gotowe komponenty z biblioteki do systemu.

Jeśli potrzebujesz niestandardowych zmian, lepiej wprowadzić je przy użyciu kodu. Wtedy przyda Ci się już funkcjonalność low-code.

Dlatego właśnie obie technologie często występują w ramach jednej platformy, aby uzupełniać się, gdy wystąpi taka konieczność.

No-code to oszczędność

W tekście dla amerykańskiego magazynu biznesowego Inc. programista Joe Procopio, stwierdził, że powtarzanie jak mantra „każdy musi nauczyć się kodowania” obecnie jest błędne.

Łatwej i szybciej można nauczyć się korzystania z platformy no-code. W ten sposób również nauczysz się myślenia jak programista. Od analiz wymagań, tworzenie modelu, usuwanie błędów po konkretne rozwiązania designerskie. Dzięki rozwiązaniom no-code twórca nie koncentruje się także nad samą strukturą języka programowania i tym, jakiego z nich należy używać.

Przy wykorzystaniu no-code zatrudnienie specjalistów do programowania można opóźnić. Co w  przypadku małych firm lub start-upów pomoże zaoszczędzić na początku.

low-code i no-code

Podsumowanie

Gdyby ktoś zadał mi pytanie, czy low-code i no-code to to samo, od razu bym odpowiedział, że nie.

To prawda, na pierwszy rzut oka może się tak wydawać. Obie technologie są jednak przeznaczone dla innego typu odbiorców i mogą funkcjonować bez siebie nawzajem.

Mimo to warto posiadać obie, bo stanowią świetne uzupełnienie.

Jeśli interesują Cię tematy związane z low-code/no-code polecam spojrzeć na inne artykuły na blogu eVolpe. Niedawny poruszał temat tego, czy no-code pozbawi programistów pracy.

Oprócz czytania artykułów zapraszam również do kontaktu z nami. Wyjaśnimy wszystkie zawiłe aspekty low-code/no-code, które Cię interesują.

Umów konsultację z ekspertem wdrożeniowym eVolpe

Wybierz dogodny dla siebie termin.

Sławomir Wnuk
Scroll to Top